Wolbrom – Miejsko-gminny serwis informacyjny: Ponad przeciętność – historia pewnego artefaktu

Główna treść

Ponad przeciętność – historia pewnego artefaktu

12 lipca w Załężu odbyła się konferencja popularno-naukowa „Artefakt znaleziony w wodzie”. Aby do niej doszło potrzeba było wielkiej determinacji jednego człowieka, któremu udało się przekonać innych „że warto”. Dlaczego tak trudno nam oderwać się od szarej rzeczywistości i zobaczyć w zwykłym kamieniu potencjał? Ile sił, stresu i samozaparcia trzeba poświęcić, by osiągnąć sukces? O swoich zmaganiach z realizacją marzenia opowiada Leszek Sikora z Załęża. Czy jego historia czegoś nas nauczy?

MOJA HISTORIA
„Krzemień z Załęża” powstał w mojej głowie już w 2008 roku, kiedy to po raz pierwszy zobaczyłem kamień znaleziony w naszej rzeczce przepływającej przez Załęże, ciekawy – jak mi się wydawało – granit. Pan Wiesław Matuszewski, geolog i kolekcjoner z Wolbromia, któremu pokazałem znalezisko, był moim pierwszym konsultantem: „to krzemień, chłopie (jak on zwykł mówić), zwykła krzemionka, pewnie znalazłeś to gdzieś na Jurze”…

Potem wypadki potoczyły się wartkim strumieniem. Swoim zwyczajem ruszyłem w teren na rowerze w poszukiwaniu „kopalni krzemienia”. Dzięki tym wędrówkom, z których zwoziłem do domu zawsze jakąś „sztukę”, powstała dość spora kupka materiału krzemiennego, dziś wiem, że to z angielska „chert”. Postanowiłem pewnego dnia pokazać moje „skarby” archeologom kopiącym w Biśniku (Wykopaliska prowadzone w jaskini Biśnik koło wsi Smoleń, dotarły do warstw sprzed 300 tysięcy lat ze śladami działalności przodków człowieka. Badaniami kierował prof. Krzysztof Cyrek z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Jaskinia jest unikatowym w Europie Środkowej stanowiskiem archeologicznym ze względu na ślady dwunastokrotnego zasiedlania jaskini przez grupy Neandertalczyków z paleolitu środkowego w okresie od 280 do 40 tysięcy lat temu – przyp. red.).  Tam spotkałem się z bardzo życzliwym przyjęciem pana prof. dr hab. Krzysztofa Cyrka, który obiecał mi, że zbada przyniesiony krzemień. Wtedy pierwszy raz pomyślałem, aby użyć krzemienia do pokazania światu naszego Załęża. Poprosiłem nawet pana profesora, żeby, opisując kamień – gdyby to było to możliwe – przyjął roboczą nazwę „Krzemień z Załęża”.

Na terenie kopaliny w rejonie Załęża zacząłem znajdować coraz ciekawsze miejsca występowania tych kamieni, „rozjechałem” się po okolicy i okazało się, że w pobliskich Domaniewicach, Strzegowej, Złożeńcu, Kwaśniowie, Krzywopłotach, Bydlinie też można znaleźć krzemień – dzisiaj wiem, że jest to powszechnie tu występujący „jurajski chert”. Minęły lata. Archeolodzy z Biśnika, do których dołączyli kolejni wspaniali, konkretni ludzie: pan dr Maciej Krajcarz, geolog z PAN w Warszawie i jego żona dr Magdalena Krajcarz oraz dr Magdalena Sudoł, zajęli się na poważnie „moim Krzemieniem z Załęża”.

Kamienie kamieniami, a życie, żeby nie toczyło się „obok” musi nas zajmować i tak zostałem poproszony o pomoc przy budowie pomnika marszałka Józefa Piłsudskiego przy strażnicy OSP w Załężu. Z racji wiedzy i posiadania materiałów historycznych, przekazanych mi przez Pawła Czerwika, Stanisława Szota i pana Ramsa z Olkusza, i tylko dlatego, że nie miał się kto tym zająć, musiałem napisać artykuł do Kuriera Wolbromskiego. Wtedy spojrzałem na Załęże innymi oczami, zauważyłem nie tyko piękno otaczającej mnie przyrody, ale również ciekawą i niebanalną historię tej wioski, nazwanej przez Mateusza Kamionkę (dziś to już doktor  nauk politycznych) „wioską na końcu świata”. Pisałem artykuł za artykułem do wspomnianego KW, a pani Ewa Barczyk, naczelna wydawnictwa, podsycała i dalej podsyca tę iskrę, aby nie zgasła. Resztę już znacie.

Po mojej przegranej batalii na zebraniu wiejskim o to, aby pieniądze tzw. „wiejskie”, czyli środki z funduszu sołeckiego przeznaczyć na zabezpieczenie wkładu własnego do „Małego Projektu” z LGD i pozyskać dla Załęża większą kasę, postanowiłem wycofać się z życia społecznego. Z tego okresu pochodzi opowiadanie napisane w chwilach wielkich emocji:

28.09.2013
Rezygnacja
 
Wczoraj urodził się Oskar!
-Ma ładny głos –powiedziałem.
 „Bo” była wzruszona!!!  Musiała prawie biegiem pędzić na pierwsze piętro, wpaść bez płaszcza ochronnego do sali i wygłaskać Go po gładziutkiej buzi. Ojciec Oskara biegał po „terenie”, obskakując  nas  i pielęgniarki, pąsowy z przejęcia, z full uśmiechem na twarzy.
Matka i Oskar czuli się dobrze, a moje myśli wracały ciągle do rozmowy z „prezesem”, która trwała 39 min 23 sek. Nie doprowadziła do porozumienia – a musiałem ją przerwać, gdy „Bo”, która ją słyszała, zaczęły dygotać ręce.
Dziś już wstało słońce. To dla mnie dobra wiadomość. Przespałem 7,5 godziny „na tabletce”. Nowy dzień, nowa przyszłość – stare spawy. Czy się poddać… ? Zostawić wszystko tak jak było? Każdemu się ukłonić z uśmiechem (nawet tym młodym), zagadać o pogodzie, wspomnieć coś o tym, że Unia nas zrobiła w konia i pomknąć na „ŁYKEND”, choćby na jeden dzień na Słowację, bo u nas nie ma co robić? Czy mam zrezygnować? Projekt już prawie napisany, rozmowy, uzgodnienia, przepychanki, a na tym wszystkim deser – życzliwy uśmiech Burmistrza. Czy wytrzymam? – Czy wytrzyma „Bo” i czy wytrzyma rodzina?
Jak się to stało, że z taką łatwością skaczemy sobie do gardeł, wypychamy swoje na wierzch, ripostujemy na oślep, cepami bijemy o klepisko, tłuczemy coraz mocniej, mocniej?!
Ale co z ziarnem? No właśnie. Ziarno zostaje! Dumnie podskakuje na miękkiej  poduszce z plew, wyżej! Wyżej! WYŻEJ! Dopiero potem rolnik „dobędzie go do płachty” i rzuci szorstką ręką na ziemię.
Jacy my jesteśmy mali, rzucamy się na siebie. A dinozaury? – żyły przed 150 milionami lat… Co zrobić? Czy jest chociaż jedna osoba, której moja porażka była by nie na rękę? Nie widzę, nie słyszę, kto się wstrzymał – wszyscy  za ?!!!!!!!!!!
 -Rozlega się płacz dziecka. Oskar?- No właśnie, a TY jak myślisz?
Wszyscy spojrzeli  na Oskara!

Rozwiązanie pojawiło się samo. Dostałem informację od dr Macieja Krajcarza, potwierdzoną potem przez pana prof. Cyrka, że „urodził się” – już w realu – „ Krzemień z Załęża”. Dosłowne w ostatniej chwili, wspierany bardzo mocno przez panie z LGD i panią wiceburmistrz Katarzynę Posełek  (którym serdecznie dziękuję) złożyłem do LGD wniosek o dofinansowanie promowania mojego (tak to czułem) KzZ. Udało się! i powstał projekt „Artefakt znaleziony w wodzie”, którego finałem była przeprowadzona 12. lipca 2014 r. w remizie OSP w Załężu Konferencja Popularno-Naukowa oraz promująca wszystko, co z naszą wsią jest związane, strona internetowa www.krzemienzzaleza.pl (w budowie).

A teraz podziękowania:
Dziękuję mojej żonie Bożence, z którą wędrowałem po Jurze w poszukiwaniu „kamieni”, która pomagała mi w gromadzeniu i analizie materiałów. To ona odkryła dla mnie na nowo wiersze Olgerda Dziechciarza, dzięki któremu moja pasja do Jury Środkowej i Ziemi Olkuskiej została ubarwiona. Nie było by takiej konwencji tej konferencji bez jej inspiracji…
Dziękuję archeologom, geologom, kolekcjonerom, pasjonatom, artystom wymienianym kilkakrotnie z nazwiska i racji pełnionych funkcji na facebookowym profilu Krzemień z Załęża na czele z prof. dr hab. Krzysztofem Cyrkiem.

Tak się złożyło, nie z mojej winy, że sprawa krzemienia nabrała rozpędu, płyną gratulacje i zapytania, czy jeszcze coś będzie, co dalej z krzemieniem?
Odpowiadam:
1.Najpierw tym, którzy żywią obawy o to, czy taki lokalny produkt jak krzemień może zakłócić lub uniemożliwić wydawanie pozwoleń na budowę? – Nie, nie może. Mam co do tego zapewnienie pracowników Starostwa Olkusz i Urzędu w Wolbromiu.
2. Przez pięć lat, zgodnie z projektem, będzie istniała strona internetowa, na której będą zamieszczane wszelkie informacje o KzZ, a dodatkowo „ Historia teraźniejszość i przyszłość naszego regionu. Na w/w/ stronie każdy będzie miała możliwość zamieszczenia swoich zdjęć, stworzyć własną galerię lub dołączyć do ogólnej, zamieścić trasy swoich wycieczek, opisy ciekawych miejsc, tak aby za pięć lat każdy miał Jurę Środkową jak „na widelcu”.
3.Otwartą jest sprawa pozyskiwania i przetwarzania konkrecji krzemiennych
Próbkę (wierzchołek góry lodowej) zaprezentował na konferencji pan Janusz Muchajer, plastyk artysta duszą i jubiler z zawodu. Mam nadzieję, że KzZ stanie się inspiracją dla jeszcze wielu ludzi, w nieznanych nam do tej pory dziedzinach, taką jaką dla pana Cezarego Łutowicza był krzemień pasiasty z Opatowa (zaproszenie na konferencję zostało przez niego przyjęte, jednak ze względu na napięty kalendarz nie mogło się ziścić.).
Pan Andrzej Wilk, najlepszy w Polsce szlifierz i znawca krzemieni, zgodził się pociąć nasz krzemień na wąskie paski i, ku mojemu zaskoczeniu, okazało się, że przez taką płytkę przesącza się światło. Marcin Styczeń zauważył, jak to artysta, coś więcej, cytuję:  „W sobotę grałem w swoich rodzinnych stronach dla uczestników konferencji naukowej „Krzemień z Załęża”. Właśnie w Załężu pod Olkuszem występuje unikatowy krzemień zwany czekoladowym, chociaż w świetle wygląda na złoty. Cuda.” i wystawił zdjęcie na swoim profilu fc.
4. I na końcu sprawy finansowe.
Aby pozyskać fundusze unijne trzeba najpierw zabezpieczyć finansowanie z własnych środków. Nikt nie kwapił się takowych wyłożyć (wcale się nie dziwię, sam nie inwestuję w niepewne interesy), postanowiłem założyć własne pieniądze. Projekt opiewa na 8 tys. zł, z czego do odzyskania z UM Woj. Małopolskiego jest 5400 zł. Resztę ja i moja rodzina pokryjemy z budżetu rodzinnego.
Strażacy finansowo nie partycypowali, zawiesili jednak karnisze i zasłony, które specjalnie na cel konferencji zafundował pan burmistrz Jan Łaksa (na moją prośbę). 
Nadmieniam, że spotkanie po konferencji, jako podziękowanie dla osób zaangażowanych, finansowane było wyłącznie z własnych środków, czego potwierdzeniem są paragony przedstawione przez KGW.

Wszystkim bardzo dziękuję i mam nadzieję, że Krzemień z Załęża pomoże  każdemu  z naszych mieszkańców w jego codziennym życiu, dostarczając informacji o nowych możliwościach i szansach zmieniającego się świata.
Na zebraniu sprawozdawczym  OSP zadeklarowałem, że pozyskane poprzez projekt fundusze z Urzędu Marszałkowskiego przeznaczę na zabezpieczenie następnych projektów w nowej perspektywie unijnej 2014-2020. Każda miejscowość w Polsce ma przecież swój „Stadion Narodowy”, który trzeba nie tylko wybudować, ale i o niego dbać. Wszystko jednak należy od decyzji mieszkańców Załęża.
Bądźmy razem.

Leszek Sikora

Więcej szczegółów na temat konferencji, która przyciągnęła do małego Załęża fachowców od archeologii i pomogła rozsławić w naukowym (i nie tylko) świecie nieznaną niewielką wieś w gminie Wolbrom można przeczytać na fanpage`u Krzemień z Załęża na Facebooku oraz na www.krzemienzzaleza.pl

Ewa Barczyk