Wolbrom – Miejsko-gminny serwis informacyjny: Rak miejski – rak wiejski

Główna treść

Rak miejski – rak wiejski

Wydaje się, że o chorobach nowotworowych, profilaktyce, leczeniu i rehabilitacji wiemy już sporo, bo mówi się o tym wiele. Nie każdy jednak zdaje sobie sprawę z tego, że „chorowanie” w mieście i na wsi to dwie zupełnie różne historie. W szczególności dotyczy to kobiet.


Przykład? Jedno schorzenie – rak szyjki macicy.
Pierwszy przypadek to czterdziestosiedmioletnia kobieta, nauczycielka w dużym mieście, drugi zaś to pani w tym samym wieku, która mieszka i pracuje na wsi, w 20 hektarowym gospodarstwie. Leczenie przebiegło u obu pań podobnie: chemioterapia i radykalna operacja. Natomiast to co dzieje się z kobietami po powrocie do domu ze szpitala jest już skrajnie różne, a dla lekarzy jest zwykle tajemnicą. Określiłabym to nawet tajemnicą życia i śmierci….

Pierwsza kobieta po chemioterapii leży, ma zwolnienie lekarskie, ewentualnie urlop w pracy i wypłacane chorobowe, rehabilitację, pomoc bliskich w zakupach i innych obowiązkach, zrozumienie dla jej słabości fizycznej i problemów emocjonalnych. Często pomaga psycholog, koleżanki z pracy, wspierają liczne organizacje kobiece…

Tymczasem na wsi rzecz najzęściej ma się zupełnie inaczej.    
W małych miasteczkach i na wsiach nie rozmawia się głośno o tym, że zachorowało się na nowotwór. To wciąż temat tabu. Strach przed ostracyzmem jest ogromny. Poza wszystkim panuje obiegowa opinia, że kobieta niezdolna do pracy jest na wsi bezużyteczna, jest więc często piętnowana społecznie, nawet przez najbliższą rodzinę.
Nasza bohaterka po powrocie ze szpitala, musi więc podjąć normalną pracę i wypełniać codzienne obowiązki, np.: posiłki dla sześciu mężczyzn pracujących w gospodarstwie, sprzątanie, prowadzenie domu, a także ciężka praca w polu. Nawet prowadzenie ciągnika nie jest jej oszczędzone. Całkiem nierzadko pojawiają się i cierpkie, złośliwe uwagi ze strony męża i teściowej na temat wartości kobiety i jej okaleczeń po radykalnej operacji…. Psycholog, amazonki, wsparcie rodziny to tylko „gazetowe mrzonki”…
W społeczeństwie wiejskim ktoś, kto nie może pracować często jest zwyczajnie bezużyteczny. Ze strachu przed wykluczeniem społecznym, a w skrajnym przypadku nawet wypędzeniem z domu męża, kobieta pracuje fizycznie od pierwszego dnia po powrocie do domu.

I tu dochodzimy do wspomnianej wcześniej tajemnicy życia i śmierci. Rak to choroba, którą dziś już w ogromnej większości przypadków lekarze są w stanie wyleczyć. Ale zabiegi szpitalne to dla chorego dopiero początek drogi do zdrowia. Odpowiednie żywienie, możliwość wypoczynku i regeneracji sił po wyczerpującym leczeniu, pomoc psychologa lub przynajmniej wsparcie ze strony najbliższych oraz organizacji i stowarzyszeń chorych na nowotwory to druga, nie mniej ważna część leczenia. W Polsce pomoc społeczna w niewielkim stopniu wspiera chorych na raka i bardzo ważne byłoby, aby pomyśleć o sposobach docierania do osób samotnie borykających się z takimi problemami. W innym przypadku pieniądze wydane na hospitalizację będą po prostu pieniędzmi wyrzuconymi. Wszyscy wiemy jak ogromne są kolejki do specjalistów i do leczenia, nie marnujmy zatem tych pieniędzy , które już zostały wydane . Są ośrodki PCPR , które dotychczas tym problemem prawie się nie interesują. Pozostają więc jedynie życzliwi ludzie, wolontariusze. Czasem najskuteczniejsza bywa zwykła pomoc sąsiedzka.

Rozejrzyjmy się zatem wokół siebie, czy  ktoś znajomy nie boryka się z takimi problemami samotnie obok nas. Chorzy często czekają na życzliwie wyciągniętą do pomocy dłoń… Nie krępujmy się – najwyżej nasz gest po prostu nie zostanie przyjęty.

Katarzyna Gardeła
Stowarzyszenie PROJEKT NADZIEJA

Stowarzyszenie Ochrony Praw Pacjentów i Osób Niepełnosprawnych PROJEKT NADZIEJA prowadzi cotygodniowe spotkania dla zainteresowanych osób: chorych i członków ich rodzin w wolbromskim Domu Kultury w każdą środę w sali 5A