Rotmistrz Michał Dziewanowski
Najbardziej namacalnym śladem obecności w Wolbromiu słynnego 1 Pułku Ułanów Krechowieckich jest mogiła wybitnego oficera tego Pułku rotmistrza Michała Dziewanowskiego1. Porucznik Michał Dziewanowski dowodził 1 szwadronem w okolicach Gródka Jagiellońskiego, gdzie zimą na przełomie lat 1918/19 toczyły się ciężkie walki o kontrolowanie strategicznej linii kolejowej prowadzącej do oblężonego przez Ukraińców Lwowa. Tam 9 marca 1919 r. udał się w celach rozpoznawczych drogą z miejscowości Burgthal w kierunku Bratowic, gdzie opuściło go żołnierskie szczęście i został ciężko ranny. Z dwóch odniesionych ran postrzałowych w prawe udo i brzuch zapewne ta druga była śmiertelna. Odesłany natychmiast do Gródka Jagiellońskiego zmarł w szpitalu 12 marca o godzinie 8:00.
Ciało swojego dowódcy żołnierze sprowadzili do Wolbromia. Początkowo złożono je w grobowcu rodzinnym Nowakowskich, a po pewnym czasie przekwaterowano do osobnej mogiły, a na pomniku wyryto łacińską inskrypcję z pieśni Horacego DULCE ET DECORUM EST PRO PATRIA MORI (słodko i zaszczytnie jest umrzeć za ojczyznę). Z upływem czasu napisy na płycie nagrobnej stały się praktycznie nieczytelne. Syn właścicieli dworku, w którym stacjonował sztab Pułku, Konstanty Nowakowski z własnej inicjatywy i na własny koszt na początku lat dziewięćdziesiątych XX wieku wyremontował zrujnowany nagrobek rtm. Dziewanowskiego.
1) Z informacji uzyskanych od działacza harcerskiego pana Mieczysława Dudka wynika, że jakaś osoba z północnej Polski przesyłała regularnie drobne kwoty pieniędzy do komendanta Hufca Wolbrom pana Żurkowskiego, żeby co roku w Święto Zmarłych harcerze zapalali znicze na grobie rtm. Michała Dziewanowskiego. Niestety nie udało się ustalić nazwiska tej osoby
Michał Dziewanowski urodził się 16 lipca 1891 roku na dawnych kresach Rzeczpospolitej w Jampolczyku, powiat Kamieniec Podolski jako syn obywatela ziemskiego Ludwika i matki Wandy z domu Jaworskiej. W roku 1909 ukończył 1 Gimnazjum w Kijowie i rozpoczął studia na Wydziale Mechanicznym Politechniki Kijowskiej. Ukończył 3 kursy tej uczelni, a następnie wstąpił do Szkoły Kawaleryjskiej w Jelizawetgradzie. Rozkazem z dnia 1 października 1916 roku został skierowany do Dywizjonu Ułanów Polskich, gdzie zgłosił się z własnym koniem – klaczą o imieniu „Nemezis”. Należał do kadry oficerów w szkole podoficerskiej, która przygotowywała podoficerów, stanowiących obok korpusu oficerskiego szkielet przyszłego Pułku. Odznaczył się w obronie ludności miasta Stanisławowa, kiedy przez dwie doby z ułanami poskramiał rozbestwionych rosyjskich żołdaków ratując mienie i życie obywateli Polaków. 24 lipca 1917 r. wziął udział w bitwie pod Krechowcami. Za bohaterstwo w tych działaniach 6 sierpnia 1917 r. został udekorowany rosyjskim Krzyżem Św. Jerzego, a 2 września orderem Św. Anny z napisem za waleczność.
W listopadzie 1917 roku do Mińska Litewskiego wysłano oddział ułanów pod dowództwem por. Michała Dziewanowskiego. W skomplikowanej sytuacji frontowej ułani w przebrani w cywilne ubrania mieli prowadzić walkę konspiracyjną. Porucznikowi Dziewanowskiemu pomagali – szczególnie w działalności wywiadowczej – miejscowi skauci. Oddział Dziewanowskiego wysadzał i rozkręcał tory kolejowe, rozbijał transporty wojskowe bolszewików, prowadził czynną walkę w kluczowych miejscach miasta. Ułani stale ryzykowali życiem bowiem w przypadku rozpoznania przez bolszewików byliby natychmiast rozstrzelani. W lutym 1918 roku, wracające z rozpadającego się frontu wschodniego masy bolszewickie realnie zagroziły ludności polskiej w Mińsku. Miejscowi Polacy wraz z grupą por. Michała Dziewanowskiego nie czekając na działania bolszewików postanowili walczyć zaczepnie. Pododdziałowi dowodzonemu przez por. Dziewanowskiego powierzano najtrudniejsze odcinki do obrony m.in. placówkę na moście kolejowym. Zdobyli oni również ważny punkt strategiczny Dworzec Aleksandrowski.
21 lutego 1918 r po prawie czterech miesiącach walk miasto zostało całkowicie opanowane przez Polaków. Zdobyto 66 tysięcy karabinów, 398 ciężkich karabinów maszynowych, 8 samolotów, 78 samochodów, 10 milionów rubli w gotówce i kilkaset koni. Zdecydowana większość zdobyczy została przetransportowana do sztabu I Korpusu stacjonującego w Bobrujsku. Polski komendant miasta podkapitan Matuszewski, wydał po zdobyciu Mińska specjalny rozkaz w którym można przeczytać: „…Sił zbrojnych mieliśmy mało, lecz wśród nich byli tacy ludzie jak porucznicy jazdy Łebkowski i Malikowski, jak nieustraszony porucznik Dziewanowski …”.
Nawiązania do postaci Michała Dziewanowskiego pojawiają się we wspomnieniach żony towarzysza broni rtm. Włodzimierza Sobieszczańskiego, Janiny Sobieszczańskiej:
„…Oto w szwadronie 4 porucznik Dziewanowski, przyszły bohater walk z bolszewikami, o którym po zajęciu Mińska rozklejone po rogach ulic odezwy głosiły: „nieustraszony porucznik Dziewanowski”. W kółku najbliższych, do którego należał w Zaświatowie, nazywaliśmy go „mały rycerz” albo „pan Michał z Rusi”, bo poza tem podobieństwem do p. Wołodyjowskiego, że był Michałem, niewielkiego wzrostu i pochodził z Kijowszczyzny czuliśmy wszyscy dobrze, że mamy do czynienia z żołnierzem szczerym jak złoto, z rycerzem bez strachu i zarzutu, który by nie zawahał się ani chwili wysadzić w powietrze razem z twierdzą, gdyby tego przyszła potrzeba i chociaż mówił o sobie mało, myśmy pokładali w nim nadzieje wielkie – które nie zawiodły. Poczciwa, zawsze starannie ogolona twarz o zadartym nosie i małych, przenikliwych oczkach pod energiczną, czarną linią brwi i gęstą czarną czupryną. Dziś wyglądał niezmiernie ozdobnie i stylowo, jakby z książki Gembarzewskiego wyjęty na swej ulubionej kasztance Nemezis, ślicznie ogadzonej i zganaszowanej, idący stępa jak hiszpańskim krokiem …
W innym miejscu wspomnień można znaleźć fragmenty na temat konspiracyjnej działalności Dziewanowskiego w Mińsku Litewskim zimą 1918 roku „…
Myślę, że najważniejszą rolę w tych rozpaczliwych nieraz przedsięwzięciach odegrał podporucznik Michał Dziewanowski, który w tym okresie, od połowy stycznia do połowy lutego, ucharakteryzowany na ultrabolszewika zjawiał się obrośnięty, skudłaczony, z jakiemiś kłakami we włosach, w oberwanym szynelu. Nigdy nie sypiał dwóch nocy z rzędu w jednem miejscu; czasem na dworcu kolei na kamiennej posadzce z bolszewikami, czasem w jakiej gospodzie żołnierskiej, a czasem całą noc był na robocie ze swymi towarzyszami w śniegu, w mróz i zawieję. … W drodze na stację zajechałam do Zaświatowia gdzie najniespodziewaniej w świecie ujrzałam podporucznika Dziewanowskiego ogolonego, wyelegantowanego, promieniejącego jak zawsze. Ciekawość mnie zdjęła okrutna dowiedzenia się czegoś o porwaniu więźni, ale „mały rycerz” milczał i zaledwie dał mi do zrozumienia, że wszystko dobrze i że są w pułku. [fragment dotyczy akcji uwolnienia z rąk bolszewików członków Naczelnego Polskiego Komitetu Wojskowego (Naczpolu)]
… Tegoż wieczoru powrócił do Mińska podporucznik Dziewanowski jeszcze raz przebywając tę niebezpieczną drogę dla oddania koni, które pani Dziekońska pożyczyła z Gospody Żołnierskiej, będącej pod jej zarządem i jej własnych sań. Sam zaś stanął drugi raz niestrudzony do swojej poprzedniej roboty spiskowej. …”
Po demobilizacji Pułku w czerwcu 1918 r. liczna grupa żołnierzy postanowiła dalej kontynuować walkę wstępując do oddziałów „Białej Armii” formujących się na Półwyspie Murmańskim i na Kubaniu. Por. Michał Dziewanowski znalazł się w zespole 5 oficerów i 100 ułanów udających się na „Murman”. Tylko nielicznym sprzyjało szczęście. Niektórzy zostali przez bolszewików rozstrzelani, uwięzieni lub przymusowo wcieleni do „Armii Czerwonej”. Dziewanowskiemu udało się uciec z bolszewickiego aresztu i po wielu perypetiach dotrzeć do Kijowa gdzie wstąpił do Polskiej Organizacji Wojskowej (POW). Organizował tam akcje wysadzania mostów dla utrudnienia Niemcom przerzucanie wojsk na front zachodni. Jesienią 1918 r. dotarł do Warszawy i czynnie włączył się w prace organizacyjne przy odtwarzaniu 1 szwadronu 1 Pułku Ułanów Krechowieckich. Wraz ze szwadronem udał w okolice Lwowa bronić granic odradzającej się po latach zaborów Rzeczpospolitej, gdzie poległ śmiercią bohatera.
Jeden z dowódców Pułku płk Zygmunt Podhorski w epitafium dla rotmistrza Michała Dziewanowskiego napisał:
„Pułk stracił w nim ukutego ze stali Rycerza czystego i szczerego jak Kryształ, niepospolitej odwagi, wielkiego serca, wymagającego dla innych, bezwzględnego dla siebie. Do ostatniej chwili pamiętał o obowiązkach dowódcy i oficera I Pułku Ułanów Krechowieckich. Leżąc na płaszczu żołnierskim śmiertelnie rannym zachęcał i zobowiązywał otaczających go płaczących po swym ukochanym dowódcy, by nie pałali żalem, a walczyli nadal za szczytną sprawę i wolność ojczyzny i pamiętali o sławie i honorze pułku. I szwadron uczcił drogą pamięć swego dowódcy, wybierając za patrona swego św. Michała a dzień 29 września za dzień święta szwadronowego”.
W zbiorze opowiadań Melchiora Wańkowicza znajdują się wspomnienia jego kuzynki Zofii z Wańkowiczów Romerowej p.t. „Szpital w Cichiniczach”. W opowiadaniu jest krótka wzmianka o Michale Dziewanowskim: „Na Cichinicze idzie 1 Krechowiecki Pułk. Zajęli już za rzeką majątek Bułhaka – cztery wiorsty stąd. Za tym laskiem. Toż tylko rękę podać. W każdej chwili mogą tu być. Ta banda im się nie ostoi. Odchodzimy od zmysłów z radości. Może za godzin parę zobaczę Morysia, Dziewanowskiego, Roztropowicza”… Na podstawie opowiadania nakręcono film w reżyserii Jerzego Wójcika pt. „Wrota Europy” w którym w rolę Zofii Wańkowiczównej wcieliła się Alicja Bachleda-Curuś4.
4) W filmie „Wrota Europy” wspomnienie o Dziewanowskim nie występuje
Michał Dziewanowski wywodził się z patriotycznej rodziny. Jan Nepomucen Dziewanowski był rotmistrzem 1 Pułku Szwoleżerów-Lansjerów Gwardii Cesarskiej w okresie napoleońskim. To on w momencie gdy padł koń pod dowódcą szarży w Wąwozie Somosierra Janem Kozietulskim poprowadził odział na drugą i trzecią baterię Hiszpanów. Gdy został ciężko ranny, szarżę na czwartą, ostatnią baterię prowadził Andrzej Niegolewski. Jan Nepomucen Dziewanowski był jedynym Polakiem, którego nazwisko wymieniono w biuletynie Armii Napoleońskiej, dotyczącym zdobycia Somosierry. Zmarł w szpitalu w Madrycie kilka dni po bitwie. Za brawurowy atak Napoleon osobiście odznaczył go Legią Honorową. Francuski poeta-kawalerzysta, generał Lasalle, napisał o nim w wierszu:
Dziewanowski wówczas zginął,
Co szalonym męstwem słynął,
Cesarz był przy jego zgonie,
Dłoń gasnącą wziął w swe dłonie…
Los nie oszczędzał rodziny Michała Dziewanowskiego. Dwóch jego braci Tadeusz i Ludwik zmarło w dzieciństwie lub młodości. Wiktor poległ na froncie rumuńskim w 1916 r., a Kazimierz (prawnik i muzyk) został zamordowany przez bolszewików w 1921 r. W szeregi 1 Pułku Ułanów Krechowieckich wstąpił kuzyn Michała Władysław5, wybitny intelektualista wojskowy, który przez pewien czas podczas wojny polsko – bolszewickiej, dowodził 2 szwadronem.
5) Władysław Dziewanowski, doktor historii, pułkownik dyplomowany, wykładowca w szkołach wojskowych II RP miał krytyczny stosunek do konieczności wywołania Powstania Listopadowego i Styczniowego. Krytykował organizatorów powstań, a nawet ich liderów oskarżał o zdradę stanu. Publicznie wskazywał na fakt wymordowania przez inicjatorów Powstania Listopadowego 6-ciu polskich generałów pamiętających czasy napoleońskie, którzy zdając sobie sprawę z małych szans powodzenia powstania nie chcieli objąć dowództwa.
Kolejny Dziewanowski Marian Kamil, kontynuując rodzinną tradycję również odbył służbę w 1 Pułku Ułanów Krechowieckich, ale już w spokojnych czasach II RP. Po zmobilizowaniu we wrześniu 1939 roku, walczył w składzie 3 Pułku Szwoleżerów. Po najeździe sowieckim 17 września 1939 dostał się do niewoli sowieckiej, ale dzięki znajomości języka rosyjskiego zdołał zbiec. Poprzez Łotwę i Szwecję przedostał się do Francji, a następnie z resztkami Armii Polskiej we Francji ewakuował się do Anglii na pokładzie statku MS Batory. Wobec biegłej znajomości języka niemieckiego został tłumaczem i instruktorem w Instytucie Spadochroniarstwa i Sabotażu w Wielkiej Brytanii, gdzie szkolono cichociemnych. Wykładał na Uniwersytecie w Bostonie i Uniwersytecie Stanu Wisconsin w Milwaukee (USA). Był członkiem Polskiej Akademii Umiejętności. Przyjaźnił się z kardynałem Karolem Wojtyłą6.
6) Podczas wizyty Karla Wojtyły w posiadłości Kamila Dziewanowskiego, gospodarz zaprosił na spotkanie szereg znakomitych hierarchów i profesorów katolickich uczelni z Bostonu. Nikt zaproszonych gości na to spotkanie nie przybył. Dwa lata później Karol Wojtyła został wybrany Papieżem!?
Michałowi Dziewanowskiemu przyznano następujące odznaczenia: rosyjski Krzyż Św. Jerzego, Order Św. Anny, Amarantową Wstążkę I Korpusu, Krzyż Virtuti Militari V klasy, Krzyż Walecznych (4 – krotnie)7, Krzyż Niepodległości z Mieczami, Wnioskowano również o nadanie Dziewanowskiemu stopnia majora, niestety nie jest znane rozstrzygnięcie tego wniosku.
7) W większości publikacji pojawia się informacja, że Michałowi Dziewanowskiemu przyznano Krzyż Walecznych 3-krotnie. Z danych pozyskanych z CAW wynika, że ułanowi przyznano odznaczenie po raz czwarty (Nr 55329 rozkazem 16171/22).
Tekst: Stanisław Osmenda
Konsultanci: Jarosław Szlaszyński, Wojciech Dziełak, Elżbieta z Sobieszczańskich Pawlikowa.