Wolbrom – Miejsko-gminny serwis informacyjny: Znowu nijak do rzeczywistości

Główna treść

Znowu nijak do rzeczywistości

Szóstka radnych, na czele z Kazimierzem Pacią, wnioskowała w trybie nadzwyczajnym o zmniejszenie cen wywozu śmieci z naszych gospodarstw. W trakcie nadzwyczajnej sesji okazało się, że kuriozalne błędy w wyliczeniach głównego wnioskodawcy, wykazane łatwo przez Skarbnika, zraziły do projektu nawet część podpisanych pod wnioskiem. Konstruktywną – oby wdrożoną – konkluzją spotkania była uwaga Skarbnika, że dla dobra mieszkańców czas zacząć rozmawiać zamiast na oślep walczyć z tymi, co u władzy.

Na wniosek sześciorga radnych: Kazimierza Paci, Mariana Ligienzy, Stanisława Kołodzieja, Marcina Maciory (nieobecny na sesji), Andrzeja Gila i Ewy Kazimierskiej (nieobecna na głosowaniu) odbyła się dziś zwołana w trybie nadzwyczajnym sesja Rady Miejskiej w Wolbromiu. Powodem tego specjalnego spotkania Rady był projekt uchwały w sprawie zmiany uchwały dotyczącej wyboru metody ustalenia opłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi oraz ustalenia stawki opłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi od właścicieli nieruchomości na terenie Miasta i Gminy Wolbrom.

W uzasadnieniu do projektu Kazimierz Pacia wyliczył, że w rozstrzygniętym przetargu wyłoniony wykonawca zaoferował cenę 1.800.847,62 zł, czyli kwotę o 39,98% niższą niż Gmina wyliczyła we wstępnych kalkulacjach. Te i właściwie tylko te liczby się zgadzają. Pozostałe bowiem wyliczenia radny Pacia oparł, co szczególnie podkreślił, na… danych z lutego, czyli wstępnych i niezweryfikowanych rzeczywistością założeniach, zastosowanych przy pierwszych – czysto teoretycznych przymiarkach Gminy do tematu. Ponad dwugodzinna dyskusja na temat błędów w tych wyliczeniach i innych problemów, jakie pokazało życie, w związku z już funkcjonującym nowym systemem, zakończyła się konkluzją, że gdyby radny Pacia zapytał w Urzędzie, jak mają się wstępne założenia do rzeczywistości,  czego nie zrobił, nie powstałby przedwczesny i kompletnie chybiony projekt omawianej nadzwyczajnie uchwały.  Okazało się bowiem, że przyjęte na lutowej sesji stawki : 11 zł za śmieci niesegregowane i 7,50 zł za odpady segregowane oraz późniejsza stawka dla osób z gospodarstw powyżej 5 osób (5 zł) z trudem pokryją – pod warunkiem, że wszyscy zapłacą za śmieci! – koszty wdrożenia nowego systemu w 2013 r., co łatwo udowodnił skarbnik Jan Turek przytaczając wyliczenia faktycznych (czyli już nie wirtualnych) kosztów:

Wg informacji na dzień 22 lipca:
liczba mieszkańców zameldowanych w gminie – 23 285
deklaracje złożone –  4 803
liczba osób zgłoszonych w deklaracjach – 21 616
różnica – 1 649 osób
liczba deklaracji niezłożonych – 174
liczba osób zadeklarowanych w gospodarstwach powyżej 5 osób (5 zł)  – 941
wymiar opłaty wynikający z deklaracji (suma wyliczona, gdyby wszyscy zapłacili zadeklarowane kwoty) – 914 895 zł
plan wydatków na śmieci w budżecie na II półrocze 2013 r. – 1 000 000 zł
wyliczone na podstawie aktualnych danych koszty obsługi systemu w 2013 r:
opłata za wywóz śmieci – 600 tys. zł
koszty osobowe – 50 tys. zł
materiały (papier, toner, druk ulotek, itd.) – 41 010 zł
opłaty pocztowe – 35 tys. zł
koszty egzekucji – 3 tys. zł
koszt zakupu programu 8 580 zł
koszty MZGKiM  (organizacja i utrzymanie PSZOK) – 182 tys. zł
w sumie – 919 590 zł

Przy przyjęciu ściągalności opłat na poziomie 85% do kasy urzędu przy obecnych stawkach wpłynęłoby 777 660 zł. Jak będzie faktycznie – pokaże czas.

Z wyliczeń Skarbnika wynika, że przy realistycznych założeniach i nawet obecnie obowiązujących stawkach gmina  będzie musiała do systemu dopłacić. Przy stawkach proponowanych w dzisiejszej  inicjatywie uchwałodawczej – według Kazimierza Paci obliczonych proporcjonalnie do stawek obecnych, po uwzględnieniu oszczędności przetargowych, czyli zaproponowanych kwotach: 7 zł za śmieci niesegregowane, 4,50 zł za segregowane i 3 zł segregowane odbierane od mieszkańców gospodarstw powyżej 5 osób – deficyt byłby znacznie wyższy.

Wiadomo, że system musi się bilansować. Nadwyżka, gdyby nawet takowa powstała, nie mogłaby być przeznaczona na nic innego niż gospodarka odpadami. Zarówno Skarbnik, jak i burmistrz podkreślali, że ponieważ niektóre koszty wdrażania nowego systemu są jednorazowe (np. zakup programu komputerowego, czy  przygotowanie PSZOK) istnieje szansa, aby w przyszłości, moze nawet na początku przyszłego roku,  zweryfikować ceny. Decyzji takiej nie mozna jednak podejmować na „łapu capu”, bo trzeba zobaczyć jak sytuacja będzie się kształtowała na przestrzeni kolejnych kilku miesięcy – w rozliczeniu rocznym.

W trakcie dyskusji pojawiły się różne opinie na temat funkcjonowania nowego systemu, wykazano kilka zauważalnych problemów, które winny z czasem tracić na znaczeniu (np. dostarczenie brakujących wciąż na niektórych posesjach pojemników na śmieci, czy konieczność dalszej intensywnej edukacji społeczności lokalnej w zakresie nowych zasad gospodarki odpadami).

Jako orędowniczka nowych przepisów wystąpiła posłanka Lidia Gądek, podkreślająca korzyści z segregacji odpadów dla środowiska naturalnego, co od dawna widzą społeczeństwa krajów zachodnich, oraz ważną rolę osób publicznych w propagowaniu zachowań pro-ekologicznych i edukacji w tym zakresie. Posłanka stwierdziła, że proces wdrażania nowych przepisów w gminie Wolbrom ocenia pozytywnie, dużo lepiej niż w innych, większych miejscowościach.

Ustawę, jako bubel prawny krytykował natomiast burmistrz Jan Łaksa, który w nowych przepisach zauważył tak wiele niedociągnięć, że uznał wyższość nad nimi nawet  niedoskonałych dotychczasowych rozwiązań. Uznał też, że na tle problemów innych gmin, nasza zadanie wdrożenia kiepskiej ustawy wykonała bardzo dobrze, bo, pomimo pewnych drobnych niedociągnięć, system zadziałał  bez większych problemów. Krytycznie o ustawie wypowiedział się także radny Józef Łysek, a obaj panowie podkreślali  kolosalne różnice, jakie dzielą rozwiązania polskie od zachodnich, wypominając np. brak na terenie Małopolski spalarni śmieci (w całej Polsce jest tylko jedna!),  absurdalne przepisy, z których wynika np., że śmieci nie wolno wywozić poza województwo, nawet, gdyby to było bardziej opłacalne dla gmin, brak odpowiednich sortowni i instalacji do segregowania i zagospodarowania odpadów, brak obowiązku wykorzystywania w produkcji  surowców wtórnych, w tym butelek szklanych czy słoików np. przez producentów produktów spożywczych, dowolność wyboru metody gromadzenia śmieci, zamiast obowiązkowej dla wszystkich segregacji, itd.

W dyskusji pojawiło się też kilka zgodnych głosów, że w przyszłości, przy okazji kolejnej debaty o cenach śmieci, trzeba koniecznie wyrównać stawki do pełnych złotówek, aby nie było osób poszkodowanych koniecznością zaokrągleń, wynikających z ordynacji podatkowej. Podkreślono też konieczność znaczniejszego zróżnicowania ceny śmieci segregowanych i niesegregowanych, aby mieszkańcy mieli większą motywację finansową do działań na rzecz ekologii.

Po zamknięciu, na formalny wniosek radnego Ireneusza Mudynia, przedłużającej się i właściwie bezprzedmiotowej dalszej dyskusji, odbyło się głosowanie nad projektem uchwały przygotowanym przez grupę inicjatywną, w którym nie wzięła udziału podpisana pod wnioskiem radna Ewa Kazimierska (wyszła w trakcie dyskusji). Wynikiem 3 głosów „za” (połowa wnioskodawców), przy 12 przeciwnych i 3 „wstrzymujących się” projekt uchwały odrzucono.

Ewa Barczyk